Dzień koncertu.
Ranek
Coś ciężkiego uderzyło w moje ciało przez co od razu otwarłam zdezorientowana oczy. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i usłyszałam czyjś wredny rechot. Spojrzałam na dół i ujrzałam leżącą na ziemi dziewczynę, która zwijała się ze śmiechu.
- Znów śniłaś o Ricardo.- Powiedziała i podniosła się z ziemi kładąc obok mnie. Westchnęłam i położyłam się na swoje miejsce przykrywając się jeszcze kołdrą.
- A ty znów włamałaś się do mnie do pokoju.- Odpowiedziałam zła i naciągnęłam na głowę kołdrę chcąc mieć jeszcze chwilę spokoju.
- Nie. Tym razem twoja mama mnie wpuściła.- Powiedziała dumna i zabrała mi kołdrę narażając moje oczy na światło słoneczne, które przebijało się do pokoju z dworu.
- Dobra, dobra już wstaję- Mruknęłam nie chętnie- Która godzina ?
Brunetka spojrzała się na swój niebiesko fioletowy zegarek i odparła:
- Za kwadrans 10.- Po czym wyszczerzyła się do mnie szczerze ukazując równe i białe zęby.
- A o której mamy być na próbie ?
- Na 15 a o 19 występujemy- Uśmiechnęła się.- Wciąż nie mogę uwierzyć że jeżeli spodobamy się temu kolesiowi to uczyni z nas gwiazdy .
- Ja też
- Ubieraj się idziemy na zakupy.- Wyszczerzyła się.- W końcu musimy wyglądać świetnie dziś wieczorem.
- U ciebie to nie możliwe.- Odparłam i szybko wyskoczyłam z łóżka nie chcąc oberwać od niej poduszką lub czymś co miała akurat w kieszeni. Kochałam ją na prawdę ale nie raz Shelby była nieprzewidywalna i nawet ja- osoba, która spędziła z nią pięć lat- nie mogła stwierdzić co jej strzeliło do głowy.
Podeszłam do szafy i otworzywszy ją podparłam ręce na biodrach i zaczęłam lustrować wszystkie półki z rzeczami.
- Boże jaki porządek.- Stwierdziła dziewczyna i skrzywiła się widząc pedantycznie poukładane rzeczy. Sama wyciągnęła mi krótkie spodenki i jakąś bluzkę, której się nawet nie przyjrzała. Zabrałam od niej rzeczy i udałam się do swojej niebieskiej łazienki.
Wzięłam szybki prysznic i susząc włosy nuciłam pod nosem jakąś melodię. Po ogólnym ogarnięciu wyglądu twarzy i ułożeniu włosów wyszłam zadowolona z łazienki i zaczęłam się śmiać jak opętana gdy zobaczyłam Shelby trzymającą mój zeszyt z piosenkami nad swoją głową próbując uchronić go przed atakiem mojego psa- Scooby'ego.
- Sczepicie go, czy coś?- Zapytała i zaczęła skakć aby odgonić od siebie ucieszone zwierzę. Parsknęłam i pokręciłam głową po czym zabrałam od niej zeszyt i schowałam go do szuflady ignorując skomlenie psa. Nie wiem co on ma do tego zeszytu ale kiedyś mi go rozszarpie.
- Jeszcze cię nie pogryzł więc nie było takiej potrzeby.- Powiedziałam i chwyciłam dziewczynę za rękę wyprowadzając ją z mojego pokoju.
- Kiedyś ja go ugryzę. Zobaczysz.- Odpowiedziała mi i obejrzała się za siebie warcząc na Scooby'ego.
- Wiesz po tobie to się wszystkiego można spodziewać.- Weszłyśmy razem do kuchni, w której urzędował mój ojciec przygotowując dla nas naleśniki. Shalby jak zwykle wskoczyła na blat i porwała banana z koszyka. Ta dziewczyna ma obsesję na punkcie bananów. Mówi na nie żółte niebo, a ja w tym owocu nie widzę nic co by się z niebem kojarzyło.
- A wie pan, że pańska córka ma erotyczne sny?- Shelby uśmiechnęła się do mnie wrednie, a ja westchnęłam.
- Tak? Ale takie poważne czy nie?- Tata pocałował mnie w głowę na powitanie. Wystawiłam język brunetce i wyciągnęłam z szafki trzy talerze.
- Tato przyjedziesz wieczorem na nasz występ, prawda?- Zapytałam i spojrzałam z uśmiechem na ojca.
- No oczywiście, że tak. Muszę uwiecznić wpadkę Shelby.- Poczochrał włosy dziewczyny i nałożył naszej trójce naleśniki na talerz.
Po południe.
Wyszłyśmy z ostatniego sklepu na naszej liście obładowane torbami. Spojrzałam zadowolona na przyjaciółkę, która uśmiechała się pod nosem.
- Co ty się tak szczerzysz?- Zapytałam i stanęłam przed pasami czekając aż światło z czerwonego zmieni się na zielone.
- Bo wiesz jak przymierzałam bluzkę to obok w przebieralni pewna para...
- Nie! Nie chcę wiedzieć.- Szybko jej przerwałam powstrzymując ją tym samym przed dokończeniem zdania.
- Boże Rebecka jakie ty masz myśli. Chciałam powiedzieć, że opowiadali sobie kawały.- Spojrzałam na nią podejrzliwie ale nie skomentowałam tego.
- Co ubierasz na wieczór?- Zmieniłam temat kontynuując naszą drogę do domu.
- Hmm nie wiem jeszcze. Myślę nad czymś seksownym ale subtelnym a za razem z pazurem.- Popukała się palcem po brodzie i zmrużyła oczy.
- Czyli z moich kalkulacji wynika, że idziesz w samym staniku.- Odpowiedziałam i zaśmiałam się z jej miny. Shelby wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się.
- To nie takie głupie Palmer czasem używasz tego swojego móżdżku.- Dziewczyna poklepała mnie po głowie, a ja odsunęłam się zła. Doskonale jędza wie, że tego nie lubię. Ale nieee oczywiście musi mnie denerwować.
- Uwierz mi, że używam go częściej niż ty.- Odgryzłam się i przyspieszyłam chcąc ją trochę podenerwować. Ja w przeciwieństwie do niej ćwiczyłam na w-f i nie męczyłam się tak szybko, a ona.... Cóż jej forma fizyczna miała dużo do życzenia. gdybym ja obijała się tak samo jak ona to pewnie bym się w drzwi nie zmieściła. Zazdrościłam jej tej cholernej szybkiej przemiany materii.
- Jakaś jesteś dzisiaj inna....- Shelby dorównała mi kroku i szła obok dysząc ciężko. Spojrzałam na nią z ukosa i wzruszyłam ramionami.
- Nie mam pojęcia o czym ty mówisz. Jestem taka sama jak wczoraj czy rok temu.- Odpowiedziałam i uniosłam wyżej głowę.
- Nie.... Coś mi tu nie pasi. Jeszcze nie wiem co ale się dowiem i wtedy to ci na pewno powiem.
- Tak? Ale takie poważne czy nie?- Tata pocałował mnie w głowę na powitanie. Wystawiłam język brunetce i wyciągnęłam z szafki trzy talerze.
- Tato przyjedziesz wieczorem na nasz występ, prawda?- Zapytałam i spojrzałam z uśmiechem na ojca.
- No oczywiście, że tak. Muszę uwiecznić wpadkę Shelby.- Poczochrał włosy dziewczyny i nałożył naszej trójce naleśniki na talerz.
Po południe.
Wyszłyśmy z ostatniego sklepu na naszej liście obładowane torbami. Spojrzałam zadowolona na przyjaciółkę, która uśmiechała się pod nosem.
- Co ty się tak szczerzysz?- Zapytałam i stanęłam przed pasami czekając aż światło z czerwonego zmieni się na zielone.
- Bo wiesz jak przymierzałam bluzkę to obok w przebieralni pewna para...
- Nie! Nie chcę wiedzieć.- Szybko jej przerwałam powstrzymując ją tym samym przed dokończeniem zdania.
- Boże Rebecka jakie ty masz myśli. Chciałam powiedzieć, że opowiadali sobie kawały.- Spojrzałam na nią podejrzliwie ale nie skomentowałam tego.
- Co ubierasz na wieczór?- Zmieniłam temat kontynuując naszą drogę do domu.
- Hmm nie wiem jeszcze. Myślę nad czymś seksownym ale subtelnym a za razem z pazurem.- Popukała się palcem po brodzie i zmrużyła oczy.
- Czyli z moich kalkulacji wynika, że idziesz w samym staniku.- Odpowiedziałam i zaśmiałam się z jej miny. Shelby wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się.
- To nie takie głupie Palmer czasem używasz tego swojego móżdżku.- Dziewczyna poklepała mnie po głowie, a ja odsunęłam się zła. Doskonale jędza wie, że tego nie lubię. Ale nieee oczywiście musi mnie denerwować.
- Uwierz mi, że używam go częściej niż ty.- Odgryzłam się i przyspieszyłam chcąc ją trochę podenerwować. Ja w przeciwieństwie do niej ćwiczyłam na w-f i nie męczyłam się tak szybko, a ona.... Cóż jej forma fizyczna miała dużo do życzenia. gdybym ja obijała się tak samo jak ona to pewnie bym się w drzwi nie zmieściła. Zazdrościłam jej tej cholernej szybkiej przemiany materii.
- Jakaś jesteś dzisiaj inna....- Shelby dorównała mi kroku i szła obok dysząc ciężko. Spojrzałam na nią z ukosa i wzruszyłam ramionami.
- Nie mam pojęcia o czym ty mówisz. Jestem taka sama jak wczoraj czy rok temu.- Odpowiedziałam i uniosłam wyżej głowę.
- Nie.... Coś mi tu nie pasi. Jeszcze nie wiem co ale się dowiem i wtedy to ci na pewno powiem.
- Tak? Ale takie poważne czy nie?- Tata pocałował mnie w głowę na powitanie. Wystawiłam język brunetce i wyciągnęłam z szafki trzy talerze.
- Tato przyjedziesz wieczorem na nasz występ, prawda?- Zapytałam i spojrzałam z uśmiechem na ojca.
- No oczywiście, że tak. Muszę uwiecznić wpadkę Shelby.- Poczochrał włosy dziewczyny i nałożył naszej trójce naleśniki na talerz.
Po południe.
Wyszłyśmy z ostatniego sklepu na naszej liście obładowane torbami. Spojrzałam zadowolona na przyjaciółkę, która uśmiechała się pod nosem.
- Co ty się tak szczerzysz?- Zapytałam i stanęłam przed pasami czekając aż światło z czerwonego zmieni się na zielone.
- Bo wiesz jak przymierzałam bluzkę to obok w przebieralni pewna para...
- Nie! Nie chcę wiedzieć.- Szybko jej przerwałam powstrzymując ją tym samym przed dokończeniem zdania.
- Boże Rebecka jakie ty masz myśli. Chciałam powiedzieć, że opowiadali sobie kawały.- Spojrzałam na nią podejrzliwie ale nie skomentowałam tego.
- Co ubierasz na wieczór?- Zmieniłam temat kontynuując naszą drogę do domu.
- Hmm nie wiem jeszcze. Myślę nad czymś seksownym ale subtelnym a za razem z pazurem.- Popukała się palcem po brodzie i zmrużyła oczy.
- Czyli z moich kalkulacji wynika, że idziesz w samym staniku.- Odpowiedziałam i zaśmiałam się z jej miny. Shelby wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się.
- To nie takie głupie Palmer czasem używasz tego swojego móżdżku.- Dziewczyna poklepała mnie po głowie, a ja odsunęłam się zła. Doskonale jędza wie, że tego nie lubię. Ale nieee oczywiście musi mnie denerwować.
- Uwierz mi, że używam go częściej niż ty.- Odgryzłam się i przyspieszyłam chcąc ją trochę podenerwować. Ja w przeciwieństwie do niej ćwiczyłam na w-f i nie męczyłam się tak szybko, a ona.... Cóż jej forma fizyczna miała dużo do życzenia. gdybym ja obijała się tak samo jak ona to pewnie bym się w drzwi nie zmieściła. Zazdrościłam jej tej cholernej szybkiej przemiany materii.
- Jakaś jesteś dzisiaj inna....- Shelby dorównała mi kroku i szła obok dysząc ciężko. Spojrzałam na nią z ukosa i wzruszyłam ramionami.
- Nie mam pojęcia o czym ty mówisz. Jestem taka sama jak wczoraj czy rok temu.- Odpowiedziałam i uniosłam wyżej głowę.
- Nie.... Coś mi tu nie pasi. Jeszcze nie wiem co ale się dowiem i wtedy to ci na pewno powiem.
Późnym popołudniem
Dochodziła godzina 17. Brunetka i ja śpiewałyśmy po raz piąty piosenkę na dziś wieczór. Szczerze miałam powoli tego dość. Wkurzało mnie, że każdy mówił mi co mam robić, dobra wiem że nie powinnam mieć do nich pretensji w końcu to dla naszego dobra ale jednak... W filach to inaczej wygląda. Wiem, że od tego występu zależy wszystko ale mogli by trochę wyluzować.
- Rebecka.- Usłyszałam za sobą piskliwy głosik właścicielki lokalu.- Ostatnia próba przed występem, chodź tu.
Mimo że kobieta była niska , drobna i wyglądała na spokojną lepiej się jej słuchać. Tak naprawdę to diabeł jak ich mało. Weszłam po skodach na scenę, usiadłam na krześle obok Shelby i uśmiechnęłam się co dziewczyna odwzajemniła. Bob podał nam gitary i dał sygnał chłopakom z kapeli żeby zaczynali. Pierwszy zaczął Mark potem wszyscy się do niego przyłączyliśmy .
Kiedy skończyliśmy utwór Rose pogratulowała nam i wysłała do garderoby. Wzięłyśmy szybki prysznic i poprawiłyśmy makijaż, potem zrobiłyśmy fryzury. Ja miałam wysokiego kucyka a Shelby loki. W końcu przyszedł czas na ubrania. Brunetka wybrała dla siebie czarno-białe spodnie w paski, dżinsową koszulę i do tego szpilki z ćwiekami. Ja wybrałam sukienkę w galaktykę i czarne lity.
Spojrzałyśmy od razu na siebie i na nasze twarze wpełzały urocze uśmiechy.
- O boziu, o boziu to za raz.- Zaczęłam panikować i machać rękoma przed twarzą. Shelby zaczęła się śmiać i podeszła do mnie po czym chwyciła mnie za ramiona.
- Uspokój się spizgana poczwaro. Dobrze będzie.- Powiedziała i potrząsnęła mną. Pokiwałam głową niezdolna do wypowiedzenia żadnych słów.
Usiadła na białej kanapie i zaczęłam tupać nogą. Śpiewam od dziecka i wiem, że potrafię to robić ale każdy występ nawet taki w domu dla rodziców kończy się moją tremą i ogólnym znieruchomieniem ciała. Dlaczego? Bo RAZ tylko jeden pieprzony RAZ pomyliłam tekst piosenki przez co dzieci w przedszkolu się ze mnie śmiały. Cóż pięć minut śmiechu- trauma do końca życia.
A Shelby? Ona ma wiele talentów prócz śpiewania. Na przykład doskonale potrafi maskować swoje uczucia. Ja teraz siedzę i martwię się wszystkim, a ona? Ona po prostu sobie na telefonie gra! Tej rzeczy też jej zazdroszczę. Nie, nie telefonu. Zazdroszczę jej tego, że nigdy nie zdradza się ze swoimi prawdziwymi uczuciami. Mimo że nie jest orłem z w-f świetnie jeździ na deskorolce. Jest też geniuszem z angielskiego oraz historii. Zazdroszczę jej też tego że jest odważna, pokonuje wszystkie przeszkody z uśmiechem, dąży do celu i prawie nigdy nie narzeka. Prawie nigdy. Nie zapominajcie o tym.
- Jak sądzisz przeleci mnie ktoś dzisiaj?- Spojrzałam przerażona na Shelby.- Chciałam cię czymś przerazić żebyś wróciła na ziemię, kochanie.- Kiwnęła głową w stronę drzwi, w których stała Rose.
- Dziewczyny chodźcie już. Za pięć minut wychodźcie.- Wstałam przerażona jeszcze bardziej niż byłam przed chwilą.
Szłam za wyluzowaną Shelby na nogach jak z waty. Moje ręce trzęsły się niemiłosiernie więc nie wyobrażałam sobie nawet trzymania mikrofonu a co dopiero mówić o graniu na gitarze! Przecież ja nie dam rady! Nie bądź mięczakiem. Nie robisz tego pierwszy raz. Dałam sobie mentalnego liścia i wciągnęłam głęboko powietrze gdy doszłyśmy na miejsce. Wyjrzałam za zasłony, która oddzielała nas od publiczności.
- Shleby! Ja nie dam rady!- Pisnęłam zdenerwowana i zaczęłam kręcić się w kółko.
- Hej dziewczyno weź się opanuj! Teraz już nie ma odwrotu. Wychodzisz tam ze mną dajesz czadu i tyle. Będzie dobrze.- Przytuliła mnie i dała buziaka w policzek.
- No dziewczyny. Zaczynacie.- Rose wypchała mnie prawie siłą na scenę. Jasne światło reflektora uderzyło prosto w moje oczy przez co odruchowo zakryłam je ręką.
- Cześć.- Powiedziała radośnie Shelby do mikrofonu.- Nazywam się Shelby, a to moja przyjaciółka Rebecka. Nie będę duża gadała bo was zanudzę i wyjdziecie więc może od razu przejdziemy do rzeczy.- Po sali przeszły ciche chichoty wywołane słowami brunetki.
Podeszłam do dwóch gitar stojących przy ścianie i gdy miałam sięgnąć po jedną z nich Shelby stanęła obok mnie.
- Dziewczyno zostaw te gitary. Łapy ci się tak trzęsą, że nic nie zagrasz. Chodź.- Chwyciła mnie za rękę i podprowadziła pod dwa stojaki z mikrofonami. Kiwnęła do kapeli, a oni zaczęli grać. Słuchałam uważnie aby trafić w swoje kwestie całkowicie zapominając o publiczności. Cały stres odpłynął ode mnie przy refrenie i już nic się nie liczyło. Wysokie części? Ba! bez problemu. Czym ja się denerwowałam?
***
Po zakończeniu naszego małego koncertu odebrałyśmy gratulację i właśnie stałyśmy przytulone do siebie uśmiechając się szeroko.
- Przepraszam, że przeszkadzam.- Oderwałyśmy się na siebie i spojrzałyśmy razem na przy grubawego mężczyznę stojącego przed nami. Za nim stał jeszcze jeden chłopak w czapce i okularach. Okulary? W pomieszczeniu? Serio?
- Stało się coś?- Zapytała niemiło Shelby. Szturchnęłam ją łokciem, a ona zirytowana przewróciła oczami.
- Mam na imię Paul i mam dla was propozycję.- Spojrzałam na dziewczynę, a ona na mnie.
------------------------------------------------------------------------------------------
Jest rozdział pierwszy! Ja jestem z niego zadowolona nie wiem jak Magda. :D Co tu dużo pisać? Mam nadzieję, że wam się spodobało i zostaniecie z nami :*
Kamila.
Jej <3 Mamy pierwszy rozdział, strasznie się cieszę ^^ Mam nadzieje, że spodoba się wam nasza historia mi osobiście się podoba :) Bardzo was proszę o komentarze. Do zobaczenia
Madzia <3