piątek, 28 czerwca 2013

Liebster Award.

Pytania:
1. Ulubiony sport?
2. Czemu zaczęłaś pisać bloga?
3. Ulubiony kolor?
4. Czy inni akceptują cię, że jesteś directioner/beliber?
5. Grasz na instrumencie?
6. Ile masz wzrostu?
7. Najzabawniejsza sytuacja jaka ci się przydarzyła? 
8. Jak się nazywa twoja najlepsza przyjaciółka?
9. Od czego jesteś uzależniona?
10. Czego najbardziej nie lubisz w sobie?
11. Kochasz pisać? 
Odpowiedzi Magdy:
1. Siatkówka <3
2. Kiedy czytałam innych, zafascynowało mnie to : > 
3. Czerwony *,*
4. Tak <3 
5. Nie :c
6. 163 cm.
7. Zjeżdżałam z koleżanką na " talerzu " w zimę i wpadłyśmy w krzaki. Ja uderzyłam brzuchem w drzewo a ona na mnie :D .
8.  Ola :D 
9. Muzyki <3
10. Kiedy mam pryszcze ;< 
11. Tak <3

Odpowiedzi Kamili:
1. Tak jak poprzedniczka siatkówka.
2. Po prostu chciałam się sprawdzić. Czy takie coś jest dla mnie, czy potrafię coś takiego robić.
3. Chyba... Nie mam. Wszystkie lubię.
4. Nie, ponieważ nie jestem.
5. Nie. No chyba, że głos się liczy to tak. :D 
6. Nie mam zielonego pojęcia. :P
7. Hmm. Chyba jak kłóciłam się z bratem i stałam blisko ściany. On chciał mnie złapać, a ja uciec więc odwróciłam się i z całej siły wyrżnęłam głową w róg ściany. Przez ponad tydzień chodziłam z podbitym okiem. -.- 
8. Mam dwie soooo. Kinga i Patrycja ♥♥
9. Od muzyki, telefonu, komputera i pisania.
10. Wyglądu i charakteru czyli wszystkiego. 
11. Bardzo. ♥ 

niedziela, 23 czerwca 2013

2

Perspektywa Shelby. 
Otworzyłam oczy i jak co ranek lekko się wystraszyłam napotykając wielkie oczy klauna przyczepionego do mojego sufitu w pokoju. Nie wiem co mi strzeliło do głowy, że go tam przyczepiłam.
- Shelby!- Krzyk mojej mamy zmusił mnie do wstania z mojego łóżka i zejścia na dół gdzie już na mnie czekała z rękoma założonymi na biodrach.
- Słucham cię moja rodzicielko.- Powiedziałam i ziewnęłam. Lekkim krokiem podeszłam do lodówki i wyciągnęłam z niej karton soku po czym napiłam się prosto z niego nie biorąc szklanki. Doskonale wdziałam, że mama nie lubi gdy tak robię. Twierdzi, że damy się tak nie zachowują.
- Shleby wiesz, że mamy w domu coś takiego jak szklanki?- Zapytała, a ja machnęłam ręką.- Dzwoniła do mnie mama Rebecki. Dlaczego nie przyjęłyście propozycji tego menadżera?- Dodała spokojniej, a ja westchnęłam. Umówiłyśmy się wczoraj z Rebecką, że nic nie powiemy rodzicom o propozycji tego dziwnego pana, ale mogłam się spodziewać, że ona wymięknie i wszystko powie.
- Bo on chciał tylko jedną z nas..- Odpowiedziałam jej zgodnie z prawdą. Twarz mamy zmieniła się w zatroskaną i zmartwioną.
- Co za świnia! I co nic z tym nie zrobiłaś? Nic mu nie powiedziałaś?- Spojrzała na mnie zdziwiona, nie dowierzając.
- No coś tam mu powiedziałam, że ślepy jest i głuchy i chciałam dać mu numer do laryngologa ale Rebecka zatkała mi ręką buzię i nic więcej nie mogłam powiedzieć.- Wzruszyłam ramionami i wskoczyłam na blat.
- Pierwszy raz powiem ci, że jestem dumna z tego, że jesteś wredna i wygadana.
- Alleluja! Nagram sobie to jako dzwonek.
- Może ja spróbuję co?- Zauważyłam w jej oczach błysk, a to nigdy nie wróżyło nic dobrego. Ostatnio jak tak wyglądała to wyrzucili nas ze sklepu.
- Mamo nie! Ktoś inny nas wypromuje.
- Dobra ale i tak mu nie odpuszczę. Nie powinien tak traktować Rebecki.- Powiedziała i usiadła na jednym z krzeseł barowych, które stały przy wyspie kuchennej.
- Mamo tak właściwie to on chciał Rebecke a nie mnie.- Wytłumaczyłam, a jej oczy zrobiły się dwa razy większe.
- Ooo, to tym bardziej mu nie odpuszczę!- Syknęła.- Shelby ubieraj się za 15 minut wyjeżdżamy.-Szybko pobiegłam na górę. Wyjęłam z szafy rzeczy po czym chwyciłam za telefon.
Do: Tata <3
Ojciec wracaj szybko do domu! Mama chce zabić człowieka. Czerwony, alarm, czerwony alarm! Wieża zgłoś się! 
Zrzuciłam z siebie piżamę i mozolnie zaczęłam ubierać wybrane rzeczy. Cierpliwie czekałam na odpowiedź ze strony ojca, ale tej nie było. Zaczynałam się na poważnie martwić stanem tego dziwnego, głupiego, egoistycznego pana, który będzie miał bliskie spotkanie z moją mamusią. Cóż moja matka, jest porywczą osobą i nienawidzi gdy ktoś obraża lub robi coś złego jej bliskim. To mam po niej, tak samo jak wścibskość, i wiele wiele innych negatywnych cech. Tylko, że u mnie to wszystko występuję w takiej podwójnej dawce co nie raz prowadzi do kłopotów lub mandatów no i ewentualnie  wezwań do szkoły w czasie roku szkolnego. Ale tak z natury to jestem grzeczną dziewczynką. No tak przynajmniej twierdzi moja babcia, ale ona trochę niedosłyszy więc może dlatego.
 Bardzo po woli zaczęłam kierować się w stronę kuchni gorączkowo myśląc o tym co wykombinować aby moja mama nie trafiła do więzienia.
Mama czekała na mnie przy drzwiach gotowa do jazdy. Rozejrzałam się wokół siebie i uśmiechnęłam się lekko.
- Nie zjadłam śniadania. Sama zawsze mi powtarzasz, że śniadanie to najważniejszy posiłek dnia.- Weszłam do kuchni i zaczęłam robić sobie kanapki z wszystkim co znalazła w lodówce. Potem usiadłam do wyspy i bardzo po woli przeżuwając wszystko dwanaście razy tak jak trzeba zaczęłam jeść.
Usłyszałam jak ktoś gwałtownie hamuję, a potem drzwi wejściowe otworzyły się z hukiem przez co podskoczyłam wystraszona na krześle.
- Zdążyłem!- Głos taty wywołał u mnie uśmiech na twarzy. Wstałam i z talerzykiem w ręce weszłam do korytarza, w którym stał mój ojciec i podpierał ręce na kolanach głośno oddychając jakby przebiegł co najmniej kilka kilometrów, a nie zaledwie kilka metrów.
- Już myślałam, że będę musiała jeszcze więcej tych kanapek robić, żeby ją zatrzymać.- Powiedziałam oburzona i wgryzłam się w chrupiącą sałatę.
- Jak mogłaś mnie wydać ojcu?! Masz szlaban.- Mama wymierzyła we mnie wskazujący palec. Przełknęłam przeżute jedzenie i uśmiechnęłam się do niej.
- Nie pasują ci paski, a tylko takie ubrania dają w więzieniu.- Wytarłam w spodnie swoją dłoń.- Kanapeczkę?- Zapytałam się rodziców i wystawiłam w ich kierunku talerz.
- Shelby... Czasem zastanawiam się czy ty aby na pewno jesteś całkiem zdrowa na umyśle.- Tata odgarnął z czoła włosy.
- Daj mi na kino, to ci powiem.- Ojciec posłał mi karcące spojrzenie, którego kiedyś tam dawno temu się bałam. A teraz? Teraz mnie tylko to rozśmieszało.- Dobra, dobra spokojnie tatusiu. Idę do Rebecki więc macie chatę wolną bo Molly nie ma.- Poruszałam śmiesznie brwiami i mijając tatę wręczyłam mu talerzyk z kanapkami.
***
Sprawdziłam adres, który widniał na wizytówce z tym, który był na szyldzie. Wszystko się zgadzało. Popchnęłam ciężkie szklane drzwi, a zimne powietrze z holu uderzyło w moje ciało powodując gęsią skórkę. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i namierzyłam na swój cel recepcję. Ruszyłam w tym kierunku nie przyglądając się właściwie jak wygląda całe pomieszczenie.
- Dzień dobry. Ja do pana Paula jakiegoś tam. Nazywam się Rebecka Palmer.- Powiedziałam miło jak przystało na grzeczną dziewczynkę i uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Dzień dobry. Proszę chwilę poczekać.- Babka za kontuarem wzięła do ręki telefon i zaczęłam z kimś nawijać prawie szeptem. Tak jakby nie mogła powiedzieć, że mam odejść.- Drugie piętro gabinet pierwszy.- Powiedziała i posłała w moją stronę sztuczny uśmiech. Zasalutowałam jej i poszłam w stronę windy. Uwielbiam jeździć windami. Tak fajnie ci w żołądku się przewraca. Jestem dziwna.
Gdy drzwi się przede mną otworzyły ujrzałam przed sobą masę drzwi ze złotymi numerkami na nich. Odszukałam jedynkę, która mieściła się na końcu korytarza. Co za ironia. Niby pierwsza, a jednak ostatnia. Otworzyłam drzwi bez pukania i weszłam do środka uśmiechając się szeroko do mężczyzny siedzącego za biurkiem.
- Dobry, pana.- Usiadłam na fotelu i położyłam nogi na ciemne, drewniane biurko. Paul przyglądał mi się przez chwilę, a potem westchnął.
- Rebecka, to ty, prawda?- Zapytał z nutką irytacji w głosie. Zaśmiałam się głośno i poprawiłam włosy.
- Brawo za spostrzegawczość.- Ściągnęłam nogi z biurka.- Przejdźmy do sedna. Rebecka się zgadza na ten pana kontrakt.- Powiedziałam i uśmiechnęła się lekko.
- Na prawdę? Wczoraj mówiła całkiem co innego.- Powiedział spokojnie i zaczął mi się podejrzliwie przyglądać.
- Była zmęczona i nie wiedziała co gada. Niestety biedaczka się pochorowała i przyszłam tutaj za nią. Więc dawaj pan ten kontrakt podpiszę i będzie z głowy.
- To ona musi podpisać, nie ty.- Powiedział jakby zły i wytarł biurko w miejscu gdzie zostawiłam ślady swoich butów.
- Umiem podpisywać się tak jak ona. Nie przyjdzie do pana bo po uno jest chora, po coś tam jest jej wstyd. Nie zna jej pan. Ja tak.- Paul patrzył się przez chwilę na mnie nie ufnie, ale po chwili wyciągnął ze szuflady jakieś kartki papieru i długopis. Wskazał mi miejsca gdzie mam podpisać.
- Nie przeczytasz tego?- Zapytał zdziwiony gdy oddałam mu podpisane kartki. Parsknęłam i rzuciłam mu długopis.
- Czy wyglądam na kogoś komu chce się to czytać?- Nie czekając na jego odpowiedź chwyciłam wszystkie kopie kartek i wyszłam z gabinetu.
***
- Rebecka! Twoja bogini przyszła!- Krzyknęłam po czym trzasnęłam za sobą drzwiami domu przyjaciółki.
- W salonie!- Odkrzyknęła mi. Skacząc dostałam się do pomieszczenia, w którym była. Usiadłam obok niej i podałam jej papiery.
- Podpisałaś kontrakt z tym faciem.- Powiedziałam do niej i wzięłam garść popcornu. Kątem oka zauważyłam jak brunetka wpatruję się w podpis, który widniał na każdej z trzech kartek.
- Co to kurwa jest?!- Krzyknęła zdenerwowana i wstała z miejsca. Westchnęłam i wyłączyłam telewizor wiedząc, że teraz to dopiero zacznie się kabaret.
- Kontrakt, nie widzisz? Rebecka doskonale obydwie wiemy, że to dla ciebie wielka szansa.
- Ale nie chcę jej bez ciebie, nie rozumiesz?
- No właśnie nie.- Wstałam z kanapy.- Możesz zrobić wielką karierę, ale z tego rezygnujesz przeze mnie?  Wiesz jak ja się czuję? Jakby cię ograniczała.- Wyznałam jej. Wiedziałam, że mogę zagrać na jej uczuciach aby ją przekonać.
- Nie prawda! Nigdy się tak nie czułaś. Nie chcę śpiewać bez ciebie. Nie umiem śpiewać bez ciebie.
- Gówno prawda. Jakbyś nie umiała to by cię nie wybrał. Taka prawda. Tylko jedna z nas ma ten talent i jeżeli to jesteś ty to musisz to wykorzystać.
- Nie. Nie zgadzam się i tyle.
- Za późno. I możesz byś na mnie wściekła ale mówi się trudno. Jestem twoją przyjaciółką i musiałam tak postąpić.
- Gdybyś była moją przyjaciółką to byś uszanowała moją decyzję.- Auć. Zabolało.
- Czyli twierdzisz, że nie jestem twoją przyjaciółką? No wiesz dobrze, że mi tak szybko to powiedziałaś nie marnowałabym połowy życia.- Powiedziałam dobitnie i ignorując jej łzy w oczach opuściłam jej dom trzaskając drzwiami ze złości.
Można mi zarzucić wiele. Brak odpowiedzialności, niesumienność, niesforność. Ale  nie to, że jestem złą przyjaciółką. No bo serio. Zawsze się o nią troszczyłam. Nie pozwalałam aby ktoś w szkole jej dokuczał, pomagałam w lekcjach. I co z tego mam? Gówno jednym słowem.
- Shelby! Shelby stój!- Odwróciłam się i zobaczyłam biegnącą w moją stronę Rebeckę. Stanęłam w miejscu i zmierzyłam ją wzrokiem dając tym samym do zrozumienia, że jestem na nią zła.
- Co chcesz?- Zapytałam oschle. Założyłam ręce na piersi i starałam się zignorować to, że widzę łzy na twarzy mojej przyjaciółki.
- Ja... Ja przepraszam. Nie powinnam była tak powiedzieć. Po prostu się zdenerwowałam. Wiem, że zrobiłaś to dla mojego dobra. I bardzo ci za to dziękuję. I zgodzę się na ten kontrakt pod jednym warunkiem.- Zmrużyłam oczy i przekręciłam głowę lekko w bok.
- Jakim?- Zapytałam i cały czas patrzyłam na rozpromieniającą się twarz dziewczyny.
- Pojedziesz ze mną do Londynu. Właśnie tam mam nagrywać piosenki.- Uśmiechnęłam się lekko przypominając sobie moją jedną wycieczkę w te cudowne miejsce.
- Ok. I ja też przepraszam. Nie powinnam była tego robić za twoimi plecami ale wiedziałam, że inaczej się nie da.- Powiedziałam i przytuliłam się do niej.
- Nic nie szkodzi. I ja też jeszcze raz cię przepraszam. Bardzo cię kocham Shelby.- Powiedziała i jeszcze mocniej ścisnęła moje ciało.
- Ja ciebie też kocham Rebecka.- Odpowiedziałam jej i zamknęłam oczy uśmiechając się szeroko. Możemy się kłócić ale zawsze, któraś z nas pierwsza wyciągnie do drugiej rękę na zgodzę.
- Chodź do mnie obejrzymy jakiś film.- Odsunęłam się od brunetki i pokiwałam głową zgadzając się.
- Magic Mike?- Zapytałam i objęłam ją ramieniem po czym zaczęłyśmy kierować się w stronę jej domu.
- Goły Channing? Zawsze i wszędzie, kochanie.- Odpowiedziała mi, a po chwili obydwie zaczęłyśmy się śmiać.
- Aleś ty się zdemoralizowana zrobiła.- Powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej szeroko.
- Ciekawe przez kogo.- Odpowiedziała mi i znów zaczęłyśmy się  śmiać. Po chwili zamilkłam, a Rebecka uczyniła to samo co ja.
- To nie było śmieszne.- Skwitowałam doskonale wiedząc do kogo ona nawiązuję. Popatrzyłyśmy na siebie i znów zaczęłyśmy się śmiać.
----------------------------------------------------------------
Mam nadzieje że się wam podoba . Pewnie zauważyliście stworzyłyśmy play liste . Chciałabym was prosić żebyście podawali tytuły waszych ulubionych piosenek żebyśmy mogły dodać . 
Kocham Madzia ♥

Krótki ale wydaję mi się, że wszystko co najważniejsze to jest. Dodałyśmy do bohaterów nowych...bohaterów :D Kiczę na wasze komentarze :D 
Kamila :*
Za wszelkie błędy przepraszamy. 

czwartek, 20 czerwca 2013

1

Dzień koncertu.
Ranek
Coś ciężkiego uderzyło w moje ciało przez co od razu otwarłam zdezorientowana oczy. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i usłyszałam czyjś wredny rechot. Spojrzałam na dół i ujrzałam leżącą na ziemi dziewczynę, która zwijała się ze śmiechu.
- Znów śniłaś o Ricardo.- Powiedziała i podniosła się z ziemi kładąc obok mnie. Westchnęłam i położyłam się na swoje miejsce przykrywając się jeszcze kołdrą.
- A ty znów włamałaś się do mnie do pokoju.- Odpowiedziałam zła i naciągnęłam na głowę kołdrę chcąc mieć jeszcze chwilę spokoju.
- Nie. Tym razem twoja mama mnie wpuściła.- Powiedziała dumna i zabrała mi kołdrę narażając moje oczy na światło słoneczne, które przebijało się do pokoju z dworu.
- Dobra, dobra już wstaję- Mruknęłam nie chętnie- Która godzina ?
Brunetka spojrzała się na swój niebiesko fioletowy zegarek i odparła:
- Za kwadrans 10.- Po czym wyszczerzyła się do mnie szczerze ukazując równe i białe zęby.
- A o której mamy być na próbie ?
- Na 15 a o 19 występujemy- Uśmiechnęła się.- Wciąż nie mogę uwierzyć że jeżeli spodobamy się temu kolesiowi to uczyni z nas gwiazdy .
- Ja też
- Ubieraj się idziemy na zakupy.- Wyszczerzyła się.- W końcu musimy wyglądać świetnie dziś wieczorem.
- U ciebie to nie możliwe.- Odparłam i szybko wyskoczyłam z łóżka nie chcąc oberwać od niej poduszką lub czymś co miała akurat w kieszeni. Kochałam ją na prawdę ale nie raz Shelby była nieprzewidywalna i nawet ja- osoba, która spędziła z nią pięć lat- nie mogła stwierdzić co jej strzeliło do głowy.
Podeszłam do szafy i otworzywszy ją podparłam ręce na biodrach i zaczęłam lustrować wszystkie półki z rzeczami.
- Boże jaki porządek.- Stwierdziła dziewczyna i skrzywiła się widząc pedantycznie poukładane rzeczy. Sama wyciągnęła mi krótkie spodenki i jakąś bluzkę, której się nawet nie przyjrzała. Zabrałam od niej rzeczy i udałam się do swojej niebieskiej łazienki.
Wzięłam szybki prysznic i susząc włosy nuciłam pod nosem jakąś melodię.  Po ogólnym ogarnięciu wyglądu twarzy i ułożeniu włosów wyszłam zadowolona z łazienki i zaczęłam się śmiać jak opętana gdy zobaczyłam Shelby trzymającą mój zeszyt z piosenkami nad swoją głową próbując uchronić go przed atakiem mojego psa- Scooby'ego.
- Sczepicie go, czy coś?- Zapytała i zaczęła skakć aby odgonić od siebie ucieszone zwierzę. Parsknęłam i pokręciłam głową po czym zabrałam od niej zeszyt i schowałam go do szuflady ignorując skomlenie psa. Nie wiem co on ma do tego zeszytu ale kiedyś mi go rozszarpie.
- Jeszcze cię nie pogryzł więc nie było takiej potrzeby.- Powiedziałam i chwyciłam dziewczynę za rękę wyprowadzając ją z mojego pokoju.
- Kiedyś ja go ugryzę. Zobaczysz.- Odpowiedziała mi i obejrzała się za siebie warcząc na Scooby'ego.
- Wiesz po tobie to się wszystkiego można spodziewać.- Weszłyśmy razem do kuchni, w której urzędował mój ojciec przygotowując dla nas naleśniki. Shalby jak zwykle wskoczyła na blat i porwała banana z koszyka. Ta dziewczyna ma obsesję na punkcie bananów. Mówi na nie żółte niebo, a ja w tym owocu nie widzę nic co by się z niebem kojarzyło.
- A wie pan, że pańska córka ma erotyczne sny?- Shelby uśmiechnęła się do mnie wrednie, a ja westchnęłam.
- Tak? Ale takie poważne czy nie?- Tata pocałował mnie w głowę na powitanie. Wystawiłam język brunetce i wyciągnęłam z szafki trzy talerze.
- Tato przyjedziesz wieczorem na nasz występ, prawda?- Zapytałam i spojrzałam z uśmiechem na ojca.
- No oczywiście, że tak. Muszę uwiecznić wpadkę Shelby.- Poczochrał włosy dziewczyny i nałożył naszej trójce naleśniki na talerz.
Po południe.
Wyszłyśmy z ostatniego sklepu na naszej liście obładowane torbami. Spojrzałam zadowolona na przyjaciółkę, która uśmiechała się pod nosem.
- Co ty się tak szczerzysz?- Zapytałam i  stanęłam przed pasami czekając aż światło z czerwonego zmieni się na zielone.
- Bo wiesz jak przymierzałam bluzkę to obok w przebieralni pewna para...
- Nie! Nie chcę wiedzieć.- Szybko jej przerwałam powstrzymując ją tym samym przed dokończeniem zdania.
- Boże Rebecka jakie ty masz myśli. Chciałam powiedzieć, że opowiadali sobie kawały.- Spojrzałam na nią podejrzliwie ale nie skomentowałam tego.
- Co ubierasz na wieczór?- Zmieniłam temat kontynuując naszą drogę do domu.
- Hmm nie wiem jeszcze. Myślę nad czymś seksownym ale subtelnym a za razem z pazurem.- Popukała się palcem po brodzie i zmrużyła oczy.
- Czyli z moich kalkulacji wynika, że idziesz w samym staniku.- Odpowiedziałam i zaśmiałam się z jej miny. Shelby wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się.
- To nie takie głupie Palmer czasem używasz tego swojego móżdżku.- Dziewczyna poklepała mnie po głowie, a ja odsunęłam się zła. Doskonale jędza wie, że tego nie lubię. Ale nieee oczywiście musi mnie denerwować.
- Uwierz mi, że używam go częściej niż ty.- Odgryzłam się i przyspieszyłam chcąc ją trochę podenerwować. Ja w przeciwieństwie do niej ćwiczyłam na w-f i nie męczyłam się tak szybko, a ona.... Cóż jej forma fizyczna miała dużo do życzenia. gdybym ja obijała się tak samo jak ona to pewnie bym się w drzwi nie zmieściła. Zazdrościłam jej tej cholernej szybkiej przemiany materii.
- Jakaś jesteś dzisiaj inna....- Shelby dorównała mi kroku i szła obok dysząc ciężko. Spojrzałam na nią z ukosa i wzruszyłam ramionami.
- Nie mam pojęcia o czym ty mówisz. Jestem taka sama jak wczoraj czy rok temu.- Odpowiedziałam i uniosłam wyżej głowę.
- Nie.... Coś mi tu nie pasi. Jeszcze nie wiem co ale się dowiem i wtedy to ci na pewno powiem.
- Tak? Ale takie poważne czy nie?- Tata pocałował mnie w głowę na powitanie. Wystawiłam język brunetce i wyciągnęłam z szafki trzy talerze.
- Tato przyjedziesz wieczorem na nasz występ, prawda?- Zapytałam i spojrzałam z uśmiechem na ojca.
- No oczywiście, że tak. Muszę uwiecznić wpadkę Shelby.- Poczochrał włosy dziewczyny i nałożył naszej trójce naleśniki na talerz.
Po południe.
Wyszłyśmy z ostatniego sklepu na naszej liście obładowane torbami. Spojrzałam zadowolona na przyjaciółkę, która uśmiechała się pod nosem.
- Co ty się tak szczerzysz?- Zapytałam i  stanęłam przed pasami czekając aż światło z czerwonego zmieni się na zielone.
- Bo wiesz jak przymierzałam bluzkę to obok w przebieralni pewna para...
- Nie! Nie chcę wiedzieć.- Szybko jej przerwałam powstrzymując ją tym samym przed dokończeniem zdania.
- Boże Rebecka jakie ty masz myśli. Chciałam powiedzieć, że opowiadali sobie kawały.- Spojrzałam na nią podejrzliwie ale nie skomentowałam tego.
- Co ubierasz na wieczór?- Zmieniłam temat kontynuując naszą drogę do domu.
- Hmm nie wiem jeszcze. Myślę nad czymś seksownym ale subtelnym a za razem z pazurem.- Popukała się palcem po brodzie i zmrużyła oczy.
- Czyli z moich kalkulacji wynika, że idziesz w samym staniku.- Odpowiedziałam i zaśmiałam się z jej miny. Shelby wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się.
- To nie takie głupie Palmer czasem używasz tego swojego móżdżku.- Dziewczyna poklepała mnie po głowie, a ja odsunęłam się zła. Doskonale jędza wie, że tego nie lubię. Ale nieee oczywiście musi mnie denerwować.
- Uwierz mi, że używam go częściej niż ty.- Odgryzłam się i przyspieszyłam chcąc ją trochę podenerwować. Ja w przeciwieństwie do niej ćwiczyłam na w-f i nie męczyłam się tak szybko, a ona.... Cóż jej forma fizyczna miała dużo do życzenia. gdybym ja obijała się tak samo jak ona to pewnie bym się w drzwi nie zmieściła. Zazdrościłam jej tej cholernej szybkiej przemiany materii.
- Jakaś jesteś dzisiaj inna....- Shelby dorównała mi kroku i szła obok dysząc ciężko. Spojrzałam na nią z ukosa i wzruszyłam ramionami.
- Nie mam pojęcia o czym ty mówisz. Jestem taka sama jak wczoraj czy rok temu.- Odpowiedziałam i uniosłam wyżej głowę.
- Nie.... Coś mi tu nie pasi. Jeszcze nie wiem co ale się dowiem i wtedy to ci na pewno powiem.
- Tak? Ale takie poważne czy nie?- Tata pocałował mnie w głowę na powitanie. Wystawiłam język brunetce i wyciągnęłam z szafki trzy talerze.
- Tato przyjedziesz wieczorem na nasz występ, prawda?- Zapytałam i spojrzałam z uśmiechem na ojca.
- No oczywiście, że tak. Muszę uwiecznić wpadkę Shelby.- Poczochrał włosy dziewczyny i nałożył naszej trójce naleśniki na talerz.
Po południe.
Wyszłyśmy z ostatniego sklepu na naszej liście obładowane torbami. Spojrzałam zadowolona na przyjaciółkę, która uśmiechała się pod nosem.
- Co ty się tak szczerzysz?- Zapytałam i  stanęłam przed pasami czekając aż światło z czerwonego zmieni się na zielone.
- Bo wiesz jak przymierzałam bluzkę to obok w przebieralni pewna para...
- Nie! Nie chcę wiedzieć.- Szybko jej przerwałam powstrzymując ją tym samym przed dokończeniem zdania.
- Boże Rebecka jakie ty masz myśli. Chciałam powiedzieć, że opowiadali sobie kawały.- Spojrzałam na nią podejrzliwie ale nie skomentowałam tego.
- Co ubierasz na wieczór?- Zmieniłam temat kontynuując naszą drogę do domu.
- Hmm nie wiem jeszcze. Myślę nad czymś seksownym ale subtelnym a za razem z pazurem.- Popukała się palcem po brodzie i zmrużyła oczy.
- Czyli z moich kalkulacji wynika, że idziesz w samym staniku.- Odpowiedziałam i zaśmiałam się z jej miny. Shelby wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się.
- To nie takie głupie Palmer czasem używasz tego swojego móżdżku.- Dziewczyna poklepała mnie po głowie, a ja odsunęłam się zła. Doskonale jędza wie, że tego nie lubię. Ale nieee oczywiście musi mnie denerwować.
- Uwierz mi, że używam go częściej niż ty.- Odgryzłam się i przyspieszyłam chcąc ją trochę podenerwować. Ja w przeciwieństwie do niej ćwiczyłam na w-f i nie męczyłam się tak szybko, a ona.... Cóż jej forma fizyczna miała dużo do życzenia. gdybym ja obijała się tak samo jak ona to pewnie bym się w drzwi nie zmieściła. Zazdrościłam jej tej cholernej szybkiej przemiany materii.
- Jakaś jesteś dzisiaj inna....- Shelby dorównała mi kroku i szła obok dysząc ciężko. Spojrzałam na nią z ukosa i wzruszyłam ramionami.
- Nie mam pojęcia o czym ty mówisz. Jestem taka sama jak wczoraj czy rok temu.- Odpowiedziałam i uniosłam wyżej głowę.
- Nie.... Coś mi tu nie pasi. Jeszcze nie wiem co ale się dowiem i wtedy to ci na pewno powiem.
Późnym popołudniem 
Dochodziła godzina 17. Brunetka i ja śpiewałyśmy po raz piąty piosenkę na dziś wieczór. Szczerze miałam powoli tego dość. Wkurzało mnie, że każdy mówił mi co mam robić, dobra wiem że nie powinnam mieć do nich pretensji w końcu to dla naszego dobra ale jednak... W filach to inaczej wygląda. Wiem, że od tego występu zależy wszystko ale mogli by trochę wyluzować.
- Rebecka.- Usłyszałam za sobą piskliwy głosik właścicielki lokalu.- Ostatnia próba przed występem, chodź tu.
Mimo że kobieta była niska , drobna i wyglądała na spokojną lepiej się jej słuchać. Tak naprawdę to diabeł jak ich mało. Weszłam po skodach na scenę, usiadłam na krześle obok Shelby i uśmiechnęłam się co dziewczyna odwzajemniła. Bob podał nam gitary i dał sygnał chłopakom z kapeli żeby zaczynali. Pierwszy zaczął Mark potem wszyscy się do niego przyłączyliśmy .
Kiedy skończyliśmy utwór Rose pogratulowała nam i wysłała do garderoby. Wzięłyśmy szybki prysznic i poprawiłyśmy makijaż, potem zrobiłyśmy fryzury. Ja miałam wysokiego kucyka a Shelby loki. W końcu przyszedł czas na ubrania. Brunetka wybrała dla siebie czarno-białe spodnie w paski, dżinsową koszulę i do tego szpilki z ćwiekami. Ja wybrałam sukienkę w galaktykę i czarne lity.
Spojrzałyśmy od razu na siebie i na nasze twarze wpełzały urocze uśmiechy.
- O boziu, o boziu to za raz.- Zaczęłam panikować i machać rękoma przed twarzą. Shelby zaczęła się śmiać i podeszła do mnie po czym chwyciła mnie za ramiona.
- Uspokój się spizgana poczwaro. Dobrze będzie.- Powiedziała i potrząsnęła mną. Pokiwałam głową niezdolna do wypowiedzenia żadnych słów.
Usiadła na białej kanapie i zaczęłam tupać nogą. Śpiewam od dziecka i wiem, że potrafię to robić ale każdy występ nawet taki w domu dla rodziców kończy się moją tremą i ogólnym znieruchomieniem ciała. Dlaczego? Bo RAZ  tylko jeden pieprzony RAZ pomyliłam tekst piosenki przez co dzieci w przedszkolu się ze mnie śmiały. Cóż pięć minut śmiechu- trauma do końca życia.
A Shelby? Ona ma wiele talentów prócz śpiewania. Na przykład doskonale potrafi maskować swoje uczucia. Ja teraz siedzę i martwię się wszystkim, a ona? Ona po prostu sobie na telefonie gra! Tej rzeczy też jej zazdroszczę. Nie, nie telefonu. Zazdroszczę jej tego, że nigdy nie zdradza się ze swoimi prawdziwymi uczuciami. Mimo że nie jest orłem z w-f świetnie jeździ na deskorolce. Jest też geniuszem z angielskiego oraz historii.  Zazdroszczę jej też tego że jest odważna, pokonuje wszystkie przeszkody z uśmiechem, dąży do celu  i prawie nigdy nie narzeka. Prawie nigdy. Nie zapominajcie o tym.
- Jak sądzisz przeleci mnie ktoś dzisiaj?- Spojrzałam przerażona na Shelby.- Chciałam cię czymś przerazić żebyś wróciła na ziemię, kochanie.- Kiwnęła głową w stronę drzwi, w których stała Rose.
- Dziewczyny chodźcie już. Za pięć minut wychodźcie.- Wstałam przerażona jeszcze bardziej niż byłam przed chwilą.
Szłam za wyluzowaną Shelby na nogach jak z waty. Moje ręce trzęsły się niemiłosiernie więc nie wyobrażałam sobie nawet trzymania mikrofonu a co dopiero mówić o graniu na gitarze! Przecież ja nie dam rady! Nie bądź mięczakiem. Nie robisz tego pierwszy raz. Dałam sobie mentalnego liścia i wciągnęłam głęboko powietrze gdy doszłyśmy na miejsce. Wyjrzałam za zasłony, która oddzielała nas od publiczności.
- Shleby! Ja nie dam rady!- Pisnęłam zdenerwowana i zaczęłam kręcić się w kółko.
- Hej dziewczyno weź się opanuj! Teraz już nie ma odwrotu. Wychodzisz tam ze mną dajesz czadu i tyle. Będzie dobrze.- Przytuliła mnie i dała buziaka w policzek.
- No dziewczyny. Zaczynacie.- Rose wypchała mnie prawie siłą na scenę. Jasne światło reflektora uderzyło prosto w moje oczy przez co odruchowo zakryłam je ręką.
- Cześć.- Powiedziała radośnie Shelby do mikrofonu.- Nazywam się Shelby, a to moja przyjaciółka Rebecka. Nie będę duża gadała bo was zanudzę i wyjdziecie więc może od razu przejdziemy do rzeczy.- Po sali przeszły ciche chichoty wywołane słowami brunetki.
Podeszłam do dwóch gitar stojących przy ścianie i gdy miałam sięgnąć po jedną z nich Shelby stanęła obok mnie.
- Dziewczyno zostaw te gitary. Łapy ci się tak trzęsą, że nic nie zagrasz. Chodź.- Chwyciła mnie za rękę i podprowadziła pod dwa stojaki z mikrofonami. Kiwnęła do kapeli, a oni zaczęli grać. Słuchałam uważnie aby trafić w swoje kwestie całkowicie zapominając o publiczności. Cały stres odpłynął ode mnie przy refrenie i już nic się nie liczyło. Wysokie części? Ba! bez problemu. Czym ja się denerwowałam?
***
Po zakończeniu naszego małego koncertu odebrałyśmy gratulację i właśnie stałyśmy przytulone do siebie uśmiechając się szeroko.
- Przepraszam, że przeszkadzam.- Oderwałyśmy się na siebie i spojrzałyśmy razem na przy grubawego mężczyznę stojącego przed nami. Za nim stał jeszcze jeden chłopak w czapce i okularach. Okulary? W pomieszczeniu? Serio? 
- Stało się coś?- Zapytała niemiło Shelby. Szturchnęłam ją łokciem, a ona zirytowana przewróciła oczami.
- Mam na imię Paul i mam dla was propozycję.- Spojrzałam na dziewczynę, a ona na mnie.
------------------------------------------------------------------------------------------
Jest rozdział pierwszy! Ja jestem z niego zadowolona nie wiem jak Magda. :D Co tu dużo pisać? Mam nadzieję, że wam się spodobało i zostaniecie z nami :*
Kamila.

Jej <3 Mamy pierwszy rozdział, strasznie się cieszę ^^ Mam nadzieje, że spodoba się wam nasza historia mi osobiście się podoba :) Bardzo was proszę o komentarze. Do zobaczenia 


Madzia <3