sobota, 29 marca 2014

15

Od: Harry
Czym się różni nauczyciel do nauczycielki? 

Do: Harry
Nie wiem, ale mam przeczucie, że zaraz się dowiem. 

Od: Harry
Nauczyciel drapie się po dzwonku, a nauczycielka po przerwie.

Do: Harry
Jesteś zboczony. Idź się lecz! 

Od: Harry
Tylko i wyłącznie z tobą moja nauczycielko 

Prychnęłam pod nosem i zostawiłam wiadomość Harry'ego bez odpowiedzi. Położyłam telefon na stoliku i znów powróciłam do wypełniania dokumentów związanych z żywnością w Domu Dziecka. Może wydawać się to nudne i czasochłonne, ale... Dobra. To było nudne i czasochłonne, aczkolwiek ktoś musiał to zrobić i dziś wypadło na mnie. Albo może sama sobie wybrałam takie zajęcie? Jedno było pewne musiałam czymś zająć swoje myśli, a siedzenie z dziećmi na pewno nie podziałałoby tak jak chcę. 
Powinnam mieć dobry humor prawda? No i mam, ale mam również wyrzuty sumienia, które nie powinny się pojawić. Czułam, że zawiodłam swoją jedyną przyjaciółkę, a najgorsze jest to, że ona na pewno nie omieszka mi o tym przypomnieć gdy dowie się co wczoraj odwaliłam razem z Harrym. Chyba każdy wiedział, że Rebecka leci na Harry'ego, a on na nią. No przynajmniej na początku tak było, ale po wczorajszym... Nie powinnam godzić się na tą głupią randkę i wtedy nie byłoby kłopotu. Nie zgodziłaś się. Ale Harry się zgodził za mnie. W kilku aspektach wczorajszego dnia. 
Nie żeby nie podobało mi się jak mnie pocałował. Tutaj nie mogę mieć żadnych zastrzeżeń ponieważ ta ofiara losu całuję... Idealnie, że tak powiem. Stop! Zdecydowanie nie powinnam tak myśleć. Może sobie całować jak chce, ale mi nic do tego.
Mój telefon leżący na stoliku zaczął wibrować oznajmiając, że dostałam następną wiadomość. Westchnęłam i wzięłam do ręki urządzenie odblokowując je.

Od: Harry
Louis chce abyś dziś wpadła. Przyjechać po ciebie? 

Do: Harry
Nie dzięki. Poradzę sobie sama, a teraz daj mi spokój muszę pracować. 

Odłożyłam telefon dalej niż wcześniej po to by nie kusił mnie gdy Harry jednak coś mi odpisze. Musiałam się skupić na pracy i to teraz.
***
Wpatrywałam się uparcie w trzymane przez siebie koszulki i nie mogłam zdecydować, którą to chcę ubrać. W sumie były bardzo podobne, aczkolwiek w każdej czułam się inaczej.
- Weź się poooośpiesz - Harry zaczął bawić się jedną z moich poduszek podczas gdy ja nadal zastanawiałam się na wyborem koszulki.
- Mówiłam, że sama sobie poradzę, prawda? Nie musiałeś przywlekać tutaj swojego tyłka - powiedziałam i wreszcie zdecydowałam się na niebieską koszulkę.
- Poprawka kochanie. Mojego seksownego tyłka - odparł i wstał z łóżka widząc, że jestem już prawie gotowa. Spakowałam jeszcze ładowarkę do torby i mogłam rzec, że chyba niczego nie zapomniałam. To dziwne, że tak szybko dałam się przekonać do nocowania u chłopaków, ale w sumie podobała mi się ta wizja. Będę miałam z kim pogadać przed snem, a zważywszy na ogólną sytuację między mną a Rebecką, na nią nie mam co liczyć.
- Pomarzyć sobie możesz - uśmiechnęłam się w jego stronę gdy wystawił mi język. Gdy podniosłam swoją torbę, Harry zabrał ją ode mnie i otworzył przede mną drzwi.
- Panie przodem - stałam przez chwilę w tym samym miejscu patrząc na niego podejrzliwie, ale w końcu wyszłam z pokoju i od razu zorientowałam się dlaczego puścił mnie przodem.
- Gapisz się - powiedziałam cały czas idąc przodem. Usłyszałam tylko za sobą jego cichy śmiech i byłam niemal pewna, że kręci głową.
- Podziwiam - zaczął się bronić tak jak pół godziny temu.
Gdy Styles po mnie przyjechał wpuściłam go do domu i po prostu poszłam na górę, a on szedł za mną i cały czas gapił się na mój tyłek co było dość rozpraszające.
- Jesteś zboczony - zajrzałam do kuchni sądząc, że zastanę tam Rebeckę, ale niestety nic takiego nie miało miejsca. Po kilku sekundach usłyszałam śmiechy dochodzące z salonu i wtedy doszło do mnie, że to nie będzie miłe pożegnanie.
Przeszłam przez kuchnię i stanęłam w wejściu do salonu przez co wzrok zebranych od razu spoczął na mojej skromnej osobie.
- Jadę do przygłupów, wrócę dopiero jutro wieczorem - powiedziałam i chciałam się wycofać i zachować pokojowe stosunki, ale ciche gwizdy mi to uniemożliwiły.
- Reb nie kłamałaś. Ona serio lubi ostrą zabawę - Drake zmierzył mnie wzrokiem zatrzymując te swoje jebnięte oczka dłużej na moich nogach.
- Nawet nie wiesz jak! Najbardziej lubię się bawić chilli. Serio spróbuj kiedyś - nie chciałam zabrzmieć jak całkowita suka, ale cóż. Nie mój problem, prawda?
- Shelby o co...
- Chodź zboku. Nic tu po nas - przerwałam Harry'emu i chwyciłam go za rękę wyciągając z salonu. Nie miałam ochoty zostawać w tym pojebanym mieszkaniu ani minuty dłużej.
***
Siedziałam razem z Louisem w kuchni i wyjadaliśmy z paczki rodzynki rozmawiając w sumie o wszystkim i o niczym. On opowiadał mi wszystko o swoim związku z Eleanor, a ja uważnie słuchałam co chwilę wtrącając jakąś swoją uwagę.
Byłam na prawdę pod wielkim wrażeniem, że dziewczyna Tomlinsona wytrzymuję tą całą presję ze strony niektórych fanek. Ja bym pewnie nie dała rady.
- A co z tobą i Harrym? - zapytał gdy wyciągnął z szafki drugą paczkę rodzynek. Mogę się założyć, że w nocy będzie bolał mnie brzuch, ale czego nie robi się dla tych pyszności.
- Co ze mną i Harrym? - nie wiedziałam o co mu chodzi.
- No właśnie się pytam. Co z wami? - Louis zajął swoje stare miejsce i otworzył paczkę kładąc ją po środku nas.
- Nic?
- Jak to nic! Przyleciał wczoraj do domu uradowany jak naćpany królik i darł się przez co najmniej godzinę jaka to ty fajna  jesteś i jak nieziemsko całujesz - rzadko zdarza mi się rumienić i właśnie jest te rzadko. To było dość dziwne bo to przeważnie ja kogoś onieśmielałam, a nie na odwrót.
- Po pierwsze: na swoją obronę mam to, że to ON mnie pocałował, a po drugie: to było w sumie przez przypadek - No oczywiście! Przez przypadek cię przytulił i pocałował. 
- Shelby? - odwróciłam się i spojrzałam na Niall'a, który stał w wejściu i spoglądał raz na mnie, a raz na Louisa.
- Tak kochanie? - zapytałam i wrzuciłam kilka rodzynek do buzi. Louis zachichotał i również zajął się jedzeniem.
- Ochroniarz powiedział, że jakiś facet przyniósł dla ciebie jakąś paczkę. Liam położył ją w salonie - Horan podkradł nam kilka rodzynek i wycofał się z kuchni.
Wzruszyłam ramionami i zeskoczyłam z krzesła chcąc zobaczyć co takiego jakiś obcy kostek mi przyniósł.
Na szklanym stoliku w salonie znajdowało się granatowe pudełko owinięte krwisto czerwoną wstążką. Tuż obok wiązania znajdowała się mała karteczka z moim imieniem.
- Uuu tajnym adorator? - Zayn uśmiechnął się w moją stroną, na co tylko pozdrowiłam go środkowym palcem i oderwałam przyczepioną karteczkę rozprostowując ją.
'Miło czasem powspominać.'
Zmarszczyłam brwi i przeczytałam jeszcze raz wiadomość nadal nic z tego nie rozumiejąc. Z dziwnym uczuciem niepokoju uklęknęłam obok stolika i odwiązałam wstążkę. Podniosłam wieczko pudełka i odłożyłam je na stolik aby po chwili wyciągnąć z kartonika kopertę. Otwarłam ją i zajrzałam do środka. Wyciągnęłam z niej plik zdjęć, które nie były zrobione niedawno zważywszy na to, że teraz wyglądałam całkiem inaczej.
- To ty? - odwróciłam głowę do tyłu aby spotkać się z zdziwionym spojrzeniem Harry'ego, który kucał tuż za mną.
- Tak, ale to są stare zdjęcia - odpowiedziałam i odłożyłam fotografię na stolik. W pudelku znajdowała się jeszcze ramka, która była szczelnie owinięta w folię bombelkową.
Odwinęłam ramkę i z moich ust wydobył się zduszony krzyk gdy zobaczyłam zdjęcie oprawione w złotą ramkę, która stała kiedyś w moim mieszkaniu. Naszym.
W moich oczach mimowolnie zaczęły wzbierać się łzy, gdy w mojej głowie bez mojej zgody zaczęły odtwarzać się wspomnienia z dnia, w którym zostało zrobione to zdjęcie.
Byłam wtedy najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Nie mogłam przestać się uśmiechać, a pozowanie do zdjęć nie wydawało mi się takie złe gdy on był tu obok mnie.

Nie mogłam pozbyć się głupowatego uśmiechu z twarzy gdy moja zapłakana mama co chwilę powtarzała mi, że mam stać prosto i ładnie się uśmiechnąć ponieważ to będzie najważniejsze zdjęcie, które zostanie zrobione dzisiejszego dnia. Jak dla mnie to niby najważniejsze zdjęcie powinno ukazywać to jakie uczucia kierowały naszą dwójką dzisiejszego dnia, a nie jakąś dziwną powagę i wyszukaną grację.
- Nasze mamy chyba nas zaraz zwiążą, abyśmy prosto stali - zachichotałam na słowa mojego męża i spojrzałam na niego nie mogą uwierzyć, że to już.
- Uważaj bo któraś usłyszy i źle skończymy - odszepnęłam i obaj się zaśmialiśmy gdy nasze mamy znów zaczęły poprawiać nasze ustawienie. 

Podniosłam się z ziemi nadal trzymając w rękach ramkę ze zdjęciem. Myślałam, nie, byłam pewna, że wszystkie nasze wspólne zdjęcia zostały spalone, albo zniszczone w jakiś inny sposób. Każdy zapewniał mnie, że nie ma żadnych pamiątek z naszego wspólnego życia.
- Shelby? - Louis dotknął mojego ramienia i starał się odciągnąć mój wzrok od fotografii, ale to wcale nie było takie łatwe.
- Kto to wysłał - wyszeptałam cicho i mocniej ścisnęłam ramkę, gdy zobaczyłam jak na szkle pojawiają się małe kropelki, które wylatywały z moich oczu. - Kto to kurwa mać wysłał! - krzyknęłam i rzuciłam ramką przed siebie nie dbając nawet o to czy aby ktoś nie oberwie. Byłam na prawdę wkurwiona.
- Shelby uspokój się! - Harry odepchnął Lou i potrząsnął lekko moim ciałem chcąc chyba abym przestała krzyczeć i płakać zarazem.
- Mówili, że nie ma żadnych zdjęć - wyszeptałam i nie wiem dlaczego, ale miałam ochotę położyć się na podłodze, zwinąć w kłębek i płakać dopóki nie zasnę ze zmęczenia.
- Shelby - Harry zmusił mnie abym spojrzała mu w oczy i Bóg mi świadkiem, że jego zatroskane spojrzenie pogorszyło tylko sprawę. Nie mogłam powstrzymać łez cisnących mi się do oczu.
- Harry zabierz ją na górę - poinstruował przyjaciela Louis. Długo nie musiałam czekać aż Harry podetnie moje nogi w kolanach i sprawnie pochwyci moje ciało. 
Oplotłam rękoma jego szyję i położyłam głowę na piersi. To było takie... Dziwne.
Styles położył mnie ostrożnie na łóżku w pokoju, w którym miałam dziś spać i chciał się wycofać, ale moja dłoń trzymająca jego nadgarstek sprawnie mu to uniemożliwiła.
- Zostań ze mną. Proszę - powiedziałam i spojrzałam na niego błagalnie. Zdawałam sobie sprawę, że gdy tylko położę głowę na poduszce zasnę mimo tak wczesnej pory. Nie chciałam zostawać sama. Byłam pewna, że te wszystkie koszmary powrócą i chciałam aby był przy mnie ktoś kto pomoże mi się z nimi zmierzyć. Nie chciałam znów robić tego sama.
---------------------------------------------------------------------
PRZEPRASZAM!!!!!!!!!!!!!! POSTARAM SIĘ ABY NASTĘPNY ROZDZIAŁ BYŁ DŁUŻSZY!!!!!!!!
8 KOMENTARZY= NOWY ROZDZIAŁ