czwartek, 22 maja 2014

16

Mój wzrok był utkwiony w białym suficie sypialni. Nie spałam przez pół nocy, ale mimo tego nie byłam zmęczona. Wręcz przeciwnie. Czułam, że muszę coś zrobić. Wyjść. Gdziekolwiek.
Nie wiem gdzie zniknął Harry. Pamiętam, że zasypiałam przy jego cichym nuceniu jakiejś romantycznej piosenki, a potem po prostu odpłynęłam. Przebudziłam się około trzeciej nad ranem i Harry'ego już nie było. Czułam się wtedy cholernie źle i miałam wrażenie, że jestem sama na tym pieprzniętym świecie. To nic, że za ścianą spał, któryś z chłopaków. Ja sama czułam się opuszczona.
Usłyszałam jak któreś drzwi na korytarzu otwierają się po cichu, a potem zamykają. Nie wiedziałam kto wstał, ale nie chciałam leżeć nie wiadomo ile czasu sama dlatego wstałam z łóżka i naciągnęłam na tyłek wczorajsze spodnie. Również po cichu tak jak mój poprzednik wyszłam z pokoju i gdy zamykałam drzwi zauważyłam, że na końcu korytarza stał Harry, który bacznie mi się przyglądał. 
- Chciałaś uciec? - zapytał i podszedł do mnie opierając się o ścianę. Widać było, że dopiero co wstał ponieważ jego oczy były stosunkowo małe, włosy roztrzepane, a głos zachrypnięty bardziej niż zawsze.
- Gdybym chciała, to już byś leżał nieprzytomny na podłodze -powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego lekko.
- Jeżeli miałoby to oznaczać, że będziesz na mnie siedzieć to nawet sam się mogę położyć - odparł i poruszał zabawnie brwiami.
- Jeżeli twój tata jest tak samo zboczony jak ty, to ja nie wiem jak twoja mama z wami wytrzymywała - liczyłam na jakąś zgryźliwą uwagę ze strony Harry'ego, ale on po prostu przestał się uśmiechać i stanął wyprostowany od razu górując nade mną wzrostem.
- Nigdy więcej nie wspominaj o moim ojcu - miałam wrażenie, że Harry próbuje mnie nastraszyć i kurde... Udało mu się. Instynktownie cofnęłam się o dwa kroki do tyłu, a Styles po krótkiej walce na spojrzenia odwróciła się i wrócił do swojego pokoju nie starając się zachować ciszy.
Odetchnęłam głęboko i przetarłam oczy dłonią. Wariuję. Miałam cichą nadzieję, że gdy będę przechodzić obok pokoju Harry'ego usłyszę jego śmiech i krzyk, że mnie nabierał, ale nie usłyszałam niczego.
W salonie zastałam Zayn'a, który zbierał kawałki szkła, które położył na stoliku obok zdjęcia. Mojego zdjęcia. Przełknęłam zdenerwowana ślinę i weszłam w głąb pomieszczenia zwracając swoją osobą uwagę chłopaka.
- My-myślałam, że wyrzuciliście wczoraj to zdjęcie - powiedziałam i stanęłam nad stolikiem cały czas wpatrując się w głupią fotografię. To dość dziwne, że jedno wydające się bez znaczenia zdjęcie może zepsuć całą barierę wybudowaną przed wspomnieniami.
- Też tak myślałem. Znaczy no wiesz Liam poszedł wyrzucić je do kosza. Nie wiem jak znalazło się tutaj z powrotem - wyjaśnił mi Zayn i zabrał zdjęcie zgniatając je w kulkę. - Idę zapalić. Idziesz? - doskonale wiedział, że nie musi się pytać. Zrobiłam się ostatnio zbyt chętna do palenia i doskonale zdawałam sobie sprawę, z tego, że znów popadam w nałóg nawet jeżeli wmawiałam sobie coś całkowicie innego.
Usiadłam tuż obok Zayn'a na dobrze mi już znanym schodku i wzięłam od niego jednego papierosa, którego mi podpalił. Nie mogłam wyjść z podziwu jak niesamowite uczucie towarzyszyło mi z każdym jednym zaciągnięciem.
- Wciągasz mnie z powrotem w nałóg - powiedziałam i zaśmiałam się cicho w sumie nawet nie wiem z czego.
- Nie ja po prostu daje ci to czego chcesz - odparł Zayn i oparł się ręką o schodek. Wyglądał dość... Pociągająco. Te zmierzwione włosy, papieros w ustach, długie rzęsy.
- Taa nie ważne. Zayn o co chodzi z ojcem Harry'ego? - zaciągnęłam się ostatni raz papierosem po czym zgasiłam niedopałek o schodek.
- Nie jestem pewny czy mogę ci powiedzieć - normalnie pewnie zaczęłabym się śmiać z tego jak zabrzmiały jego słowa, ale w tej chwili wiedziałam, że chłopak jest całkowicie poważny.
- Nie jesteś pewny, czy po prostu nie chcesz? - wiem, że byłam ciekawska, ale musiałam się dowiedzieć dlaczego Harry tak ostro zareagował na mój komentarz o jego tacie.
- Wiesz co Shelby? Najlepiej będzie jak sama się go o to zapytasz. Ja nie mam zamiaru pchać się między was - Zayn poklepał mnie po ramieniu po czym wszedł do domu pozostawiając mnie samą sobie.
Niby jak mam się go o to zapytać? Cześć Harry słuchaj jest sprawa. jakim wielkim chujem był twój ojciec, że nie chcesz o nim rozmawiać? Taa to nie brzmi najlepiej.
Fakt faktem, że mogłabym zapytać się go wprost, ale wiem, że dobrze się to nie skończy. Chyba każdy już zauważył, że ja i Harry jesteśmy do siebie bardzo podobni więc doskonale wiem jak zareaguje na moje wścibskie pytanie. Wścieknie się, zacznie przeklinać i będzie chodził wkurzony przez kilka dni. Ja tak reaguję gdy ktoś wciska swój tyłek tam gdzie nie powinien.
***
Patrzyłam z wielką satysfakcją na Louisa, który chcąc mi pomóc, przesuwa łóżko w pokoju pewnej dziewczynki, która od dziś będzie miała współlokatorkę. Pewnie gdyby nie to, że ten kretyn chciał byś męski i zrobić wszystko sam poszłabym po jakiegoś chłopaka i poprosiła o pomoc, ale nie. Po co. Przecież Louis da sobie radę. No i proszę bardzo. Tak sobie daje radę, że w sumie nic się tutaj nie zmieniło.
- Chyba musisz zacząć chodzić na siłownię - powiedziałam i westchnęłam otwierając okno w celu przewietrzenia pokoju.
- Zamknij się i może mi pomóż co? - warknął i spojrzał na mnie z mordem w oczach. Westchnęłam i podeszłam do niego starając się unieść łóżko w górę.
- Boże jakie to ciężkie - wyszeptałam z trudem niosąc łóżko, które uniosło się zaledwie dwa centymetry od ziemi.
- Powiedz mi coś czego nie wiem - odparł Louis gdy wreszcie udało się nam przetransportować mebel na jego nowe miejsce.
- Nigdy nie będziesz mądry - powiedziałam i zakaszlałam. Louis wystawił mi język i zrobił jakąś dziwną minę, a potem otwarł mi drzwi abym mogła jako pierwsza wyjść z pokoju.
- Powinnaś przestać palić. To zabija - Lou dorównał mi kroku i wyraził swoją jakże trafną i mądrą opinię.
- Powiedz mi coś czego nie wiem.
***
Na dworze lał deszcz, pod domem chłopaków nie było ani jednej fanki, a oni chcąc pocieszyć się wolność poszli biegać na podwórko. Cała 'genialna' piątką już dawno była cała mokra, a gdy postanowili pograć sobie w piłkę cali urąbali się błotem.
Ja natomiast siedziałam sobie bezpiecznie na tarasie osłonięta ogromnym parasolem i tylko raz na jakiś czas jakaś mokra kropelka spadała na moje nogi. Czułam się bezpiecznie i byłam przede wszystkim zrelaksowana, a tego najbardziej brakowało mi dzisiejszego dnia.
W głowie cały czas miałam zdjęcie, które ktoś wczoraj tutaj dostarczył. Nikt nie wie kim był owy mężczyzna. Gdyby ktoś mógłby mi chociaż powiedzieć jak on wyglądał, jaki miał głos. Cokolwiek. Wtedy mogłabym wracać wspomnieniami do 'tamtych' dni. A tak? Będę czekać w całkowitej niewiedzy.
- Shelby - odwróciłam głowę i spojrzałam z lekkim uśmiechem na Perrie podającą mi szklankę z wodą.
- Dzięki - powiedziałam i wzięłam szklankę od razu upijając trochę gazowanej cieczy. 
- Zaraz ma przyjść jakiś znajomy Zayn'a. Jestem ciekawa czy jest tak samo rąbnięty jak oni - zaśmiałam się cicho na słowa blondynki.
- Shelby chodź z nami zagrać - Louis pojawił się na tarasie całkowicie przemoczony. Z jego włosów deszcz skapywał na twarz, a potem kropelki toczyły się w dół aż wsiąkały w jego koszulkę czyniąc ją ciemniejszą.
- Ten deszcz chyba za mocno poda bo coś ci się w główce poprzewracało - Louis zaśmiał się ironicznie i podszedł do mnie bliżej po czym zaczął trzepać głową ochlapując przy tym nie tylko mnie, ale również i Perrie siedzącą obok.
- Louis! - krzyknęłyśmy obydwie i zaczęłyśmy wycierać twarze.
- Mmm o tak moje panie. Na sam mój widok mokre - Styles dołączył do przyjaciela i zaczął się z nas śmiać. Od naszej małej sprzeczki z rana nie zamieniłam z Harrym ani jednego słowa i nie zamierzam tego zrobić dopóki nie przeprosi mnie on za to, że tak na mnie naskoczył.
- Cześć wszystkim - na podwórko wszedł jakiś wysoki brunet w obstawie ochroniarza, który za chwilę zniknął zostawiając gościa wraz z chłopakami, którzy najwyraźniej musieli go znać ponieważ od razu zaczęli z nim rozmawiać i śmiać się.
- Chodźcie do nas - Niall zaczął machać w naszą stronę jak jakiś opętany przez szatana, a nowo przybyty chłopak skomentował to czymś najwyraźniej bardzo zabawnym.
- Niech stracę - mruknęłam pod nosem i wstałam z leżaka wychodząc na zimny deszcz. Gdy pierwsze kropelki uderzyły w moje ciało zadrżałam, ale po chwili poczułam się dość komfortowo z wodą spływającą po moim całym ciele.
- Kurwa - po podejściu do chłopaków miałam ochotę zacząć krzyczeć i przeklinać. Ten 'nowy' był kimś kogo znałam i miałam nadzieję, już nigdy w życiu go nie spotkać. Jak żmudne są nasze nadzieje. 
- Co ty tutaj robisz - Mark również najwyraźniej mnie pamiętał ponieważ gdy tylko ujrzał moją twarz jego uśmiech zniknął i nie zostawił po sobie nawet cienia obecności.
- O to samo mogę zapytać ciebie - odparłam i założyłam ręce na piersi.

3 komentarze:

  1. świetne jak zawsze,czekam na kolejny rozdział :)~`HungryKilljoys

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest kolejny! Matko, jak ja się cieszę, długo kazałaś nam czekać. Ale opłacało się. Rozdział jak zawsze bardzo mi się podobał. Bardzo jestem ciekawa, o co chodzi z Markiem ..
    Dodaj szybko kolejny .. !!! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział! Czyżby pojawił się jakiś nowy wątek? Czemu nie!
    Z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg ;**

    OdpowiedzUsuń